środa, 25 czerwca 2014

Samotniczka z wyboru czy z przymusu?

Od najmłodszych lat byłam osobą z którą nikt nie chciał kumplować mimo, że nie byłam taką która miała się czym popisać czy zadzierać nosa. Pochodziłam raczej z niebogatej rozbitej rodziny, mamę nie było stać aby stroić mnie w modne ciuszki co tylko potęgowało kpiny ze mnie na podwórku, że wyglądam jak wieśniara.

Miałam wtedy w sumie jakieś koleżanki na chwilę od zabaw na podwórku i jedną przyjaciółkę Sabinę, która jak się potem okazało wszystkie moje tajemnice rozpowiadała na około. Pamiętam moment w którym najbardziej mnie zawiodła (byłam wtedy gdzieś tak pod koniec szkoły podstawowej, pierwsza szczeniacka miłostka). Wraz z dziewczynami które mnie nie lubiły, powiedziały chłopakowi w którym się kochałam o moich uczuciach, był to zwykły drań osiedlowy, sama nie wiem czym mi imponował, poza tym miał już dziewczynę. Wielkim zdziwieniem było dla mnie to gdy podszedł do mnie zapytać czy będę z nim chodzić. Po tygodniu złapał mnie gwałtownie za bluzkę gdzieś na uboczu gdy spacerowaliśmy z jego kolegami i powiedział że jestem P*** gdy myślałam że to wszystko na serio, zwyzywał mnie i prawie uderzył. Jednak nadal trzymałam z Sabinką bo nie miałam nikogo innego.
Gdy poszłam do szkoły podstawowej sama nie wiem dlaczego, chciałam się na siłę przypodobać, co było kolejnym powodem do podśmiewania się koleżanek. Kazały mi ganiać chłopców którzy im dokuczali i całować ich aby odstraszyć, a ja myśląc, że nawiąże w ten sposób z nimi przyjaźń słuchałam się ich. To była pierwsza chwila gdy uświadomiłam sobie, że nie warto zadawać się z ludźmi którzy robią z ciebie pośmiewisko i wykorzystują. Jedynymi osobami z którymi trzymałam były osoby kiepsko uczące się, ale doceniające to jaka jestem. Nie próbowali mnie zmieniać nie wymuszali niczego. Z rokiem na rok liczba ich zmniejszała się gdyż jedna nie zdała, jedna przeprowadziła się, jedna wylądowała w domu dziecka po śmierci mamy a jeszcze jedna przepisała się do innej szkoły. Została mi otyła koleżanka którą wszyscy wyśmiewały a tylko ja doceniałam. Nasza znajomość rozpadła się dopiero w gimnazjum kiedy to pojawiły się nowe osoby i ta zaś koleżanka wolała ich towarzystwo.

W gimnazjum byłam sama jak palec (cała moja klasa z podstawówki przeszła do tej samej klasy gimnazjum)  kpinom nie było końca, wymyślali na mnie coraz to nowsze wyzwiska a ja pomimo, że nie miałam wsparcia w rodzinnym domu to jeszcze nie miałam, żadnej życzliwej przyjaciółki. Jakimś cudem przetrwałam gimnazjum, mój strach przed szkołą zawodową był ogromny, czułam, że będzie tak samo. Jedynym pocieszeniem było to, że jeździłam na kolonie gdzie każdy mnie lubił i zastanawiałam się dlaczego nie ma tak samo w szkole.
Pierwszy dzień w szkole zawodowej był dużym przełomem, dosiadła się do mnie Marlena, zdziwieniem dla mnie było to, że też boi się tego co ją tu czeka, wyznała, że nie była lubiana w gimnazjum. Stwierdziłam, że jeśli Marlena zwierzyła mi się, to również jej powiem, że miałam podobną sytuację. Stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami z klasy, potem dziewczyny podchodziły Nas poznawać, jedna z nich powiedziała, że każda myślała, że jesteśmy takie co nosa zadzierają kujonki a po rozmowie z nami okazało się, że jesteśmy jak każda inna.
Okazało się, że cała klasa mnie polubiła, dwóch kolegów z klasy podkochiwało się we mnie a ja z Marleną chodziłyśmy po korytarzach szkolnych zagadując do chłopaków, śmiejąc się, żartując i prosząc o wysłanie walentynki do skrzynki szkolnej. Istne szaleństwo, stałam się duszą towarzystwa, lubianą przez wszystkich. Wraz z Marleną miałyśmy 3 najlepsze koleżanki z którymi byliśmy bliżej niż z pozostałymi, jednak Marlena jednej z nich nie lubiła i często z niej kpiła. Ja nie chciałam tego robić bo pamiętałam co czułam w podstawówce i gimnazjum.
Nastał moment gdy poznałam przez internet Tomka, chodził do tej samej szkoły, mieliśmy spotkać się na korytarzu szkolnym aby poznać się osobiście, od razu wpadł mi w oko. Na to spotkanie poszłam z Marlena, jak potem się okazało i ona coś w nim widziała, jednak i Tomasz się zakochał. Byłam szczęśliwa, że mojej przyjaciółce układa się z tak fajnym chłopakiem a moja liczba przyjaciół wzrasta, wraz z Tomkiem poznałam jego kolegę Marcina. Pewnego razu chłopcy zaprosili Nas na basen okazało się jednak że na basenie byłam sama z chłopakami. Dużym zaskoczeniem dla mnie było to gdy chłopak Marleny zaczął dostawiać się do mnie i pocałował mnie, byłam zakłopotana on również. Zaczął mnie przepraszać w drodze powrotnej i zastanawiać się co zrobi, twierdził, że zależy mu na Marlenie i nie wie co go poniosło. Wolałam się do tego nie wtrącać i to był mój błąd.
 Po miesiącu Marlena i Tomek nie byli już razem a ode mnie bez słowa odwróciły się wszystkie dziewczyny. Po pewnym czasie odważyłam spytać się jednej z nich co się stało, powiedziała tylko, że ponoć wszystkich obgadywałam a one nie będą kumplować się z fałszywymi osobami. Pamiętam jak w domu płakałam, nigdy nie powiedziałam złego słowa na żadną,
Marlena w zemście za swojego chłopaka o wszystko osądziła mnie tylko dlatego, że kiedyś się w nim kochałam. Moim błędem było też to, że nie zerwałam znajomości z Marcinem. Jednak i tak bardzo brakowało mi Marleny, pogorszyły sie moje wyniki w nauce, znów siedziałam sama jak myszka pod ścianą, jedynym pocieszeniem było to, że jeden z chłopaków z innej klasy zaczął dziwnie zwracać na mnie uwagę. Ale to w tak dziwny sposób, że za każdym razem gdy mnie widział a ja jego nie, obrywałam, lub robił sobie żartu z kolegami wchodząc do toalety od najmniejszego do największego robiąc przy tym bardzo śmieszne kroki. Wtedy nagle dziewczyny z ciekawości zaczęły się do mnie odzywać, jednak już nie było tak samo jak kiedyś.

Po latach, kiedy to i Tomek i Marlena byli w kilku związkach, znowu się zeszli, ja nadal kolegowałam się z Tomkiem jednak gdy tylko zszedł się z Marleną kontakt się urwał. Z tego co wiem przez facebooka planują małżeństwo a ja mimo, że nie mówię tego głośno, życzę im szczęścia.

W dniu dzisiejszym mam jedną jedyną przyjaciółkę, którą poznałam przez przypadek w internecie, niestety dzieli nas pewna odległość ponad 80 km, zawsze za to możemy pogadać na gg i od czasu do czasu gdy któraś jest w Rzeszowie umawiamy się na pogawędkę. Dzięki niej poznałam co to jest prawdziwa przyjaciółka. Sabina koleżanka z dzieciństwa ma teraz własną rodzinę, odzywa się tylko wtedy gdy nudzi jej się i chce abym do niej przyszła, ja jednak jej unikam bo pamiętam, że zawsze była fałszywa wobec mnie.

Jaka teraz jestem? Nie ufam każdemu. Boję się nowych znajomości mimo, że w przeróżnych moich pracach każdy mnie lubił. Ciągle wydaje mi się, że ktoś coś na mnie gada, że każdy mnie ocenia.

Jakie wyciągnęłam z tego wnioski i pod jakimi znanymi morałami mogę się podpisać:

1. Nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe
2.Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie
3.Kto przestaje być przyjacielem, nigdy nim nie był
4. NAJPIĘKNIEJSZY I NAJWAŻNIEJSZY :

4 komentarze:

  1. Przeczytałam cały wpis. Wiesz, o latach szkolnych najlepiej jest zapomnieć jeśli nie przywołują one dobrych wspomnień. Miałam podobną sytuację, a może i nawet gorszą, ale nie jest to chyba odpowiednia rzecz do poddawania ocenie. Było, minęło. Liczy się to, co jest teraz :) Jeśli chciałabyś kiedyś pogadać, zapraszam: milennpl@gmail.com :)

    milennpl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ja całe szczęście takich problemów nie mam :)


    fashionable-sophie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. W zupełności zgadzam się z Mi Lena. Nie ma co wspominać złych rzeczy, najgorsze wspomnienia trzeba wyrzucić z pamięci, bo one zawsze blokują człowieka. Sprawiają, że stoi w miejscu. A przecież nie o to w życiu chodzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz będzie już tylko lepiej. Otaczaj się pozytywnymi ludźmi, szukaj takich, którzy przyjmą twój charakter bez mrugnięcia okiem. Pozdrawiam serdecznie. Uwierz, że jesteś zupełnie wyjątkowa i zrób z tego atut.

    OdpowiedzUsuń